O brafittingu

Dla panów są źródłem dużej radości,
Lecz Panie traktują je bez litości,
W szczególności duże rozmiary,
One dopiero przeżywają koszmary,
A przecież, we właściwym „ubiorze”,
Biust lepiej poczuć się może.

Żeby wygodnie było „pod spodem”,
Trzeba zająć się wpierw obwodem,
A ten, musi na tyle być ciasny,
By nawet ciała ruch własny,
Nie wprawiał w zakłopotanie,
Przez rytmiczne biustu „skakanie”,
I powiedzmy to wreszcie otwarcie,
To dół biustnosza daje podparcie,
I na nic tu metry krawieckie i miary,
Między bielizną, a skórą, nie może być szpary,
Nie obmierzamy zresztą niczego,
Bo nic z tego nie wyjdzie dobrego,
Źródłem zaś wielu innych bolączek,
Jest nadmierne podciąganie ramiączek,
Czego zresztą jak na złość,
Niektórym nigdy nie jest dość,
Ani to ładne, ani to modne,
A już na pewno – nie jest wygodne,
Piersi w końcu, kiedy zginiecione,
Nigdy nie będą zadowolone,
Więc żeby dać im troszkę radości,
Miseczka być musi właściwej wielkości,
Trudno jednak wyjaśnić kobiecie,
Że jej problem tkwi w alfabecie,
Bo ona wszystkiemu powyżej „D”,
Powie zdecydowane, stanowcze – nie!
A biust, w całej swej niedoli,
Szczerze – coś większego woli,
Więc ochoczo pomagamy,
I literkę mu zwiększamy,
A wtedy przy małym obwodzie,
I dużej przestrzeni na przodzie,
Rozwiąże się wreszcie odwieczna zagadka,
Dlaczego zapięcie było tam, gdzie łopatka,
A jeśli już o nim mowa,
Tutaj też rzecz padnie nowa –
Należy zapinać je jak najluźniej,
Żeby dało się nieco później,
Po paru miesiącach noszenia,
Coś w tej materii jeszcze pozmieniać,
Bo tkwi w urodzie materiału,
Że rozciąga się pomału,
No a piersi ważą swoje,
więc miast z nimi toczyć boje,
Lepiej dać im o co proszą,
Bo się wtedy lepiej noszą !