on
O przekleństwach
Język – rzecz trudna. Wie nawet krowa,
Iż trudno dobrać właściwe słowa,
Nie mówimy już – piękne, zaiste,
Lepiej rzec krótko – jest zaj*****,
Lenistwo zostało też prosto nazwane,
Wystarczy powiedzieć – mam wyje*****,
Gdy trud zadania odbierze ci wolę,
Skwituj to krótko: Nie robię, pier****,
Wchodząc ci w drogę, znajomy Twój,
Może usłyszeć, że jest z niego ch**,
Zamiast w dyskursu popaść odmęty,
Powiedz komuś, że jest pier********,
Wydłuż też zdania swe o połowę,
Zawrzyj wyrazy w nich, przestankowe,
Nikt nie przeoczy, że gdzieś pomiędzy,
wcisnąłeś krótkie – „do k**** nędzy”.
I wreszcie, co godne każdego poety,
nie zapomnij, że jeszcze są epitety,
„I wczoraj tak k**** po mieście chodzę,
I myślę, że k**** do domu po drodze,
Kupię sobie k**** coś na wątrobę,
W sklepie otwartym całą k**** dobę,
I prawie bym k**** kupił browara,
Lecz jeb** mi k**** na dół kopara,
Bo k**** do kasy to ludzi w ch**,
I weź tu k**** w kolejce stój,
I wyszłem k**** wku****** cały,
I tak by mi k**** go nie sprzedały”
I tutaj jest właśnie dowód niezbity,
Że nie każdy stanowić może elity,
Ale o nich nie trzeba mówić zbyt wiele,
To przecież je**** bufony i cw***,
Gdy mówią z zachwytem: „to niesłychane”,
Ty powiedz krócej: „w ch** wyj*****”.
A gdy już zbierze się ktoś na odwagę,
Żeby ci grzecznie zwrócić uwagę,
I na odchodnym powie, żeś cham,
To wiedz, że na to zapracowałeś sam!